czwartek, 11 września 2014

Lady in Black

Amy i Acrimonia ledwo dogoniły dwójkę zabójczyń smoków, które już wygodnie rozsiadły się na wysokich krzesłach barowych
 po czym dołączyły do nich.
- Alice, możemy porozmawiać na osobnośći? - wyszeptała na ucho Acrimonia łapiąc ją i Amy za nadgarstek tym samym wytrącając
dziewczynę z zawziętej rozmowy z Haru
- zaraz przyjdziemy -  niebieskowłosa zwróciła się do Haru, która obserwowała pracującego barmana. Owy barman nie był jedynym
obiektem obserwacji w tym lokalu; na samotnie siedzącej Haru spoczął wzrok wysokiego, zarośniętego gęstwiną ciemnobrązowych włosów mężczyzny. Był dobrze zbudowany i pomimo zarostu na twarzy wyglądał dość młodo
- witam, czy da się pani namówić na kieliszek .... ? - zapytał dziewczyny kładąc dłoń na jej ramieniu, ta automatycznie odwróciła się do niego ukazując
szereg ostrych zębów - miło mi, ale muszę odmówić
- samotna dziewczyna przy barze i nawet nie przyjmie zaproszenia mężczyzny?
- nie jestem sama, za chwilę przyjdą tu moje koleżanki
- i naprawdę nie da się pani namówić na mały kieliszek? - spytał robiąc minę a`la kot ze Shreka
- hmmm, no cóż... Skoro pan tak ładnie prosi - odparła odgarniając kosmyk włosów
Brunet pstryknął palcami dając znak barmanowi, ten za chwilę położył na blacie dwa kieliszki wypełnione czerwonym alkoholem.
- zatańczymy? - zapytał, gdy w barze nastała spokojna muzyka
- chętnie - Haru już po jednym kieliszku alkoholu nabierała pewności, a zamówiony przez mężczyznę był wyjątkowo mocny
więc bez namysłu podała mu dłoń. Ten pociągnął ją tak, że od razu wpadła w jego ramiona.
Gdy pozostałe dziewczyny zakończyły rozmowę podeszły do baru przy którym jeszcze chwilę temu siedziała Haru. Alice spostrzegła ją w objęciach bruneta i od razu
jako jedyna radośnie się uśmiechnęła. Amy i Acrimonia były jeszcze scwptycznie nastawione do zielonowłosej( w końcu jak tu ufać osobie spadającej z dachu)
- zaraz wracam - wyszeptała Hisui głosem słuszalnym tylko dla zabójcy smoków. Na szczęście była nim Alice która powtórzyła słowa Amy i Acri widząc je w pełnym zastanowieniu
Brunet pociągnął dziewczynę do wyścia  po czym oboje wyszli z lokalu. Chodzili dość długo w wieczornym spacerze, aż zatrzymali się przy starym, grubym drzewie.
Mążczyzna zbliżył się do zielonowłosej na tyle blisko, aby ta oparła się o konar drzewa
- czy mogę skraść Twój pocałunek? - zapytał się chyba nie oczekując ma odpowiędź gdyż złączył swoje usta z ustami Haru.Zastygli w tym pocałunku na dłuższą chwilę po czym
skierowali się ku barowi.
- muszęodprowadzić cię do Twoich koleżanek, pewnie się martwią - rzekł ze smutkiem
- wątpię, znają mnie dopiero od dziś - odpowiedziała niemalże się śmiejac
Dziewczyna wtuliła się w ramię mężczyzny i opuściła go dopiero przy wejściu do baru
- żegnaj moja kobieto w czerni
-żegnaj wyszeptała pozostawiąjąc na jego ustach delikatny smak pocałunku

wtorek, 2 września 2014

Książę...?

          Deterio, miasto rozrywki wszelkiego rodzaju, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Miłośnicy walk mogą zajrzeć na arenę, kobiety spragnione wypoczynku odnajdą spokój na gorących źródłach i w spa, mole książkowe zakochają się w tutejszych księgarniach i ogromnej bibliotece, zawierającej książki i zwoje o tematyce tak różnej, że w głowie się nie mieści. Ale było to miasto głównie pięknych kobiet, przystojnych mężczyzn oraz zakrapianych zabaw do białego rana. Pojęcie snu było tu równie abstrakcyjne, jak przebranie się za jednorożca na bal w klimatach średniowiecza. 
          Było tutaj tak wiele atrakcji, że nawet prawie zawsze zgodne dziewczyny należące do gildii Eternal Dream ten wieczór spędzały osobno. Alice wraz z nowo poznaną Haru zapoznawała się z całkiem nowymi rodzajami alkoholu w jednym z głośniejszych barów, przy okazji debatując o swoich smoczych rodzicach a małe, włochate stworzenie przez które się poznały ich pilnowało. Acrimonia korzystała z rozkoszy, które niosły masaże w tutejszym spa, chcąc wypocząć przed dalszą drogą. Amy także nie traciła czasu i bawiła się z innymi ludźmi w klubie, a przy okazji podrywała praktycznie wszystkich facetów. Cóż, była piękną blondynką, w dodatku wyglądała wyjątkowo niewinnie,  więc nic dziwnego, że płeć przeciwna się do niej lepiła. W pewnym momencie dziewczyna postanowiła zrobić sobie przerwę i podeszła do baru.
          -Mogę postawić ci drinka, ślicznotko? - spytał jakiś szatyn, który znikąd pojawił się tuż obok. Czyżby czarodziej? Noctis uśmiechnęła się uroczo.
          -Jeśli chcesz, to proszę bardzo - odparła słodko, siadając na wysokim barowym krześle i zakładając nogę na nogę, przez co sukienka odsłoniła fragment uda. Dziewczyna doskonale zaś zdawała sobie z tego sprawę. Szatyn także usiadł, niemal nie spuszczając z niej wzroku. I nie ma co się dziwić, bo magini wyglądała oszałamiająco w swojej małej czarnej z koronkowymi wstawkami z boku i na plecach.
          -Na co masz ochotę?
          -Hmm... Blue Malibu - stwierdziła po chwili zamyślenia, przygryzając przy tym kokieteryjnie dolną wargę. Do mężczyzny jej słowa dotarły z małym opóźnieniem, gdyż dopiero po chwili kiwnął ręką na barmana i złożył zamówienie. Gdy przed nią pojawił się kieliszek a przed nim szklanka z whiskey, wziął szkło w dłoń i upił łyk, nie spuszczając z niej spojrzenia.
          -Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama? - spytał swoim lekko ochrypłym, niskim głosem, przez co nawet muzyka nie była w stanie go zagłuszyć.
          -Bawię się i daję sobie stawiać drinki - mrugnęła do niego i upiła łyk. Szatyn wyglądał na oszołomionego jej urodą, a jej subtelne, niezwykle uwodzicielskie gesty tylko bardziej zawracały mu w głowie. Pochylił się nieco w jej stronę.
          -To może pobawisz się ze mną, co ty na to? - zmrużył oczy, a widząc jej teatralne zamyślenie na twarzy położył dłoń na jej kolanie. -Działasz na mnie mocniej niż alkohol... nie daj się prosić...
          -Hej, łapy precz! - Amy gwałtownie zrzuciła jego dłoń ze swojego ciała i wstała. Daleko jednak nie odeszła, gdyż nachalny adorator objął ją w pasie.
          -Nie uciekaj, maleńka...
          -Zostaw!
          -Jaka wojownicza... lubię takie...
          -Nie słyszałeś, co powiedziała pani? Puść ją - spojrzenie blondynki i jej napastnika spoczęło na postawnym brunecie, stojącym na przeciwko. Był wysoki, a przez białą koszulę dało się dostrzec ładnie zarysowane mięśnie. Jego tęczówki przypominające barwą głębię oceanu lśniły w świetle dyskotekowych lamp.
          -Spadaj, gówniarzu, nikt cie o nic nie pytał - warknął nachalny szatyn, usiłując pocałować opierająca mu się blondynkę. 
          Ale na próbie się skończyło. Nowo przybyły silnym szarpnięciem odciągnął nachalnego jegomościa od zaskoczonej Noctis, a gdy ten rzucił się na niego z pięściami, wymierzył mu prawego sierpowego i kopnął w brzuch, odrzucając go parę metrów dalej, na zastawiony szkłem bar. Następnie skierował zatroskane spojrzenie na Amy.
          -Nic ci nie jest? - spytał ciepłym głosem, przyjemnym dla ucha.
          -Nie... dziękuję - odparła z wdzięcznością, zakładając kosmyk włosów za ucho. Jej wybawiciel uśmiechnął się.
          -Nie ma za co. Może wyjdziemy? - widząc jej nieco zaskoczone spojrzenie, zaśmiał się nieco zakłopotany. -Spokojnie, nic ci nie zrobię. Po prostu wątpię, byś chciała się z nim na powrót użerać - wskazał głową na powoli otrząsającego się z szoku szatyna.
          -Masz rację, na dziś mi atrakcji wystarczy - widząc, że dziewczyna rozgląda się za wyjściem, chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą, przez co chwilę później poczuli na twarzach podmuch chłodnego, nocnego powietrza.
          -Jesteś tutaj pierwszy raz? - spytał brunet, spoglądając na blondynkę. Ta skinęła głową.
          -Zgadza się. Byłyśmy z przyjaciółkami w okolicy i postanowiłyśmy sprawdzić, czy Deterio jest rzeczywiście takie wspaniałe jak głoszą plotki - Amy uśmiechnęła się do wybawcy i spojrzała w nocne niebo.
          -Z koleżankami? - chłopak uniósł brew, wyraźnie zaskoczony. -Zaraz zaraz... czy to nie wy przypadkiem rozłożyłyście na łopatki te trzy wampirze niedorajdy? - blondynka skinęła ponownie głową, ze słodkim uśmiechem. -No proszę, wybawiłem z opresji kobietę z łukiem... czuję się zaszczycony - ukłonił się teatralnie, wzbudzając tym samym rozbawienie w blondynce. Ta zaś, chwili na chwilę coraz bardziej zakochiwała się w nieznajomym, który niczym książę z bajki przyjechał na białym koniu i uratował ją z łapsk smoka. 
          -Nawet silna kobieta potrzebuje czasem ratunku - stwierdziła wesoło, a następnie odgarnęła włosy. -Cóż, na mnie chyba już pora...
          -Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci iść samej do hotelu, co? - spytał i, jak średniowieczny dżentelmen zgiął ramię, by dziewczyna mogła się go chwycić.
          -Zatrzymałyśmy się w motelu tuż obok, więc nie musisz...
          -Możemy pójść na około - Amy zachichotała cicho i chwyciła się go.
          -Prowadź zatem do motelu Pod Kolcem najdłuższą trasą jaką znasz.
          W ten sposób, w towarzystwie Erica, jak to się po drodze okazało, panna Noctis przemierzyła całe miasto, rozmawiając z nim na różne tematy i śmiejąc się nawet z błahych rzeczy, a przy okazji czując coraz cieplejsze uczucia względem wybawiciela. Tak więc, gdy przyszedł czas by się rozstać, obojgu było trudno się pożegnać.
          -Dziękuję ci za ratunek i ten wspaniały spacer - powiedziała w końcu, z lekkim smutkiem dziewczyna.
          -A ja dziękuję za ten wieczór. Spędzenie go z tak cudowną osobą jak ty było zaszczytem - ucałował lekko jej dłoń, spoglądając w zielone tęczówki zarumienionej nastolatki. Ta tylko spojrzała w bok, by następnie cofnąć się o krok.
          -Cóż... zatem dobranoc - uśmiechnęła się i odwróciła w stronę drzwi, gdy nagle poczuła uścisk na nadgarstku. Nim się obejrzała, brunet przyciągnął ją do siebie i pocałował czule, tak, że na moment oboje zapomnieli o całym świecie i zatracili się w tej nieziemskiej chwili. Pogłaskał jej policzek i oderwał się od niej, przez chwilę wpatrując się w jej cudne oczy.
          -Śpij dobrze, Amy - wyszeptał, uśmiechnął się, a następnie odszedł, zostawiając zaczerwienioną dziewczynę z zaciśniętą w pięść dłonią przyciśniętą do serca, które wręcz rwało się, by polecieć za nim. Gdy pierwsze promienie wschodzącego słońca zaczęły oświetlać miasteczko, blondynka zamknęła oczy z delikatnym uśmiechem.
          -Ty również... - wyszeptała, odwróciła się na pięcie i lekkim krokiem wbiegła po schodach do pokoju, wciąż czując jego wargi na swoich ustach.